niedziela, 17 listopada 2013

Karnawał blogowy #49 - Polska, mieszkam w Polsce

W ramach 49 edycji Karnawału Blogowego RPG kazikowe "Polska, mieszkam w Polsce". Odnośnie grania w Polskich realiach, to nie powiem, bardzo mi to odpowiada. Do dzisiaj z łezką w oku wspominam prawie chyba trzyletnią kampanię Wampira: Maskarady, którą Marcin osadził - uwaga, niespodzianka - w naszym rodzimy Poznaniu. Choć od czasu tej kampanii minęło już chyba z 10 lat, to do dzisiaj nachodzą mnie wspomnienia, gdy jadę przez niektóre dzielnice (np. w Koziegłowach siedzą Gangrele, a poznański Blue Note należy przecież do kolegi gracza z klanu Ventrue) ;). Kiedyś też planowałem kampanię zombie apokalipsy dziejącą się w wiadomym mieście, ale pomysł nie wyszedł z fazy wczesnego planowania.

Największa zaleta prowadzenia sesji w Polsce jest chyba jednocześnie największą jej wadą - znamy to podwórko i te realia aż za dobrze. Jest to zaleta - bo znamy "świat", mamy mapy, a czasami nawet znamy osobiście miejsca, w których będziemy grać. Oznacza to mniej pracy dla MG i troszkę mniej dla gracza - w zakresie "uczenia" się świata. Ale jest to jednocześnie wada - w końcu jak gramy w grę wyobraźni, to ciekawiej może być wyobrazić sobie miejsce, w którym nigdy nas nie było i - prawdopodobnie - nigdy nie będzie. Reasumując: ja w Polsce lubię grać, ale ograniczanie się tylko do tego jednego miejsca może być nieco zbyt monotonne. 

Z settingów polskich warto tu też wymienić niedawno wydany Idee fixe (który pewnie, prędzej czy później, sobie sprawie), Savage Worldową "Sensację i przygodę", czy stare dobre Dzikie Pola

A na zakończenie pora na małego odgrzewanego kotleta w postaci opracowanego przez niżej podpisanego jakiś rok temu settingu do Savage Worldowego Interface Zero - pod hasłem Poznań A.D. 2088:

  1. Poznań A.D. 2088 
  2. Historia Poznania A.D. 2088
  3. Geografia Poznania A.D. 2088
  4. (Zdez)organizowana przestępczość Poznania A.D. 2088
  5. Ważniejsze Korporacje Poznania A.D. 2088
  6. Mapa Poznania A.D. 2088

czwartek, 27 czerwca 2013

Karnawał Blogowy RPG #44 - Czyli taktyczne użycie potwora

Z okazji 44 edycji Karnawału Blogowego RPG pojawiła się okazja do podzielenia się paroma, mniej lub bardziej autorskimi pomysłami i sentymentami związanymi z zastosowaniem potwora w RPG. Z racji tego, że w naszej grupie preferujemy starego dobrego hack&slasha, pozwolę sobie podzielić się bardziej udanymi pomysłami.

Zacznijmy może od tego najgroźniejszego i najbardziej przerażającego: 



Goblin
(obrazek stąd)

I nie mówię tu o sztampowym adekowym goblinie z zaostrzonym kijkiem i z pasem giganciej siły pobierającym myto na moście. Generalnie bardzo rzadko zabijam postacie graczy. Przez tych kilkanaście lat mniej lub bardziej aktywnego mistrzowania jednym z najtrudniejszych i najbardziej zabójczych (sądząc po ilości wydanych Punktów Przeznaczenia) przeciwników okazała się dobrze zorganizowana banda goblinów. Jak zabić graczy gobilnami? To bardzo proste, starczy, że gobliny zastawią dobrze przemyślaną pułapkę. Z jakimś skarbem jako przynętą (pomaga, jeśli tylko cześć drużyny jest bardzo chciwa ;), w terenie, w którym trudniej jest się poruszać, albo jeszcze lepiej – w terenie, w którym typowa RPGowa drużyna nie może odgrodzić czarodziei/kapłanów ścianą stali od przeciwnika. Może to być na przykład jakiś dom, wieża, czy nawet lokacja w lochu, zawierająca opcjonalnie tajemne przejścia. Starczy odrobinkę ruszyć głową, pamiętając jaki jest ulubiony styl walki drużyny, a następnie za pomocą pułapek, goblińskiego sprytu i zasady koncentracji sił (zwanej przez starożytnych Greków szykiem skośnym, a przez starożytnych Sarmatów – zasadą „kupą Mości Panowie!”) rzucić drużynę na kolana.

Smok/licz/drakolicz/itd.
(obrazek stąd)

To akurat nie autorski pomysł, tylko zaczerpnięty z genialnego „Graj Twardo” Johna Wicka. Jak odegrać nadludzko inteligentnego przeciwnika? Takiego profesora Moriatrty, czy smoka z tysiącletnim stażem? To banalnie proste: zakładamy, że taki przeciwnik wie wszystko co, co wie MG. Mało tego, wie to wszystko nawet wcześniej niż MG, bo się tego domyślił, że gracze tak zrobią i odpowiednio przygotował. Gracze wpadają na genialny pomysł, żeby zawalić tajemne przejście – jedyną drogę ucieczki licza? Przecież już parę lat temu przewidział, że coś takiego może nastąpić i ma jeszcze jedno ekstra wyjście, o którym nikt prócz niego nie wie. A przy zapasowym wyjściu schowana paralotnia – jak szaleć, to szaleć. Może i jest to troszkę nieuczciwe, ale przecież nie chodzi o zdobycie pucharu fair play, tylko żeby się dobrze bawić. A i satysfakcja z pokonania takiego przeciwnika dużo większa.

Dziel i rządź

(obrazek stąd)

Jednym z fajniejszych aspektów gry fabularnej jest to, że siedzi się w grupie z przyjaciółmi i że można wspólnie tworzyć plany, koncepcje, doradzać sobie nawzajem. Zazwyczaj też jest tak, że nawet jeśli drużyna się rozdzieli, to i tak wszyscy dalej siedzą w tym samym pokoju i wiedzą, co się dzieje u reszty. Z takiego stanu rzeczy płynie siła drużyny bohaterów, przewaga w walce. A gdyby tak im to zabrać? Nie mówię, żeby robić tak często, ale raz na rok, dwa, dla odmiany… Wyobraźmy sobie taką sytuacje: drużyna dociera do miasta, zatrzymuje się w dużej tawernie. Tawerna jest prawie pełna, więc gracze dostają pokoje w różnych, odległych jej częściach. Wszystko ładnie pięknie, ale w nocy tawernę atakują zwierzoludzie. Każdego z graczy umieszczamy w odrębnym pomieszczeniu i co 5-6 minut przechodzimy do kolejnej osoby. Ważne jest tu zachowanie dużej dynamiki sytuacji (najlepiej mocno upraszczając mechanikę, lub nawet zupełnie ją porzucając, czysty storytelling), częsa zmiana pomieszczenia w którym się przebywa i utrzymanie graczy w niewiedzy na temat tego, co dzieje się z resztą drużyny. Oczywiście gracze zaczną się szukać nawzajem, ale na przykład w pokoju jednego z graczy może być tylko krew, czy jakieś totalnie zmasakrowane ciało. Wszędzie dookoła chaos, krzyki, warczenie zwierzoludzi. Fajnym pomysłem może być też – później – „wpadnięcie” na siebie dwóch graczy w taki sposób, żeby myśleli, że wpadają na wroga. A na grand finale – zwierzoludzie spędzają większość gości do głównej sali tawerny i grożą graczom ich zabiciem, jeśli nie rzucą broni. Co zrobią gracze? Jak bardzo będzie im zależało na obcych ludziach?

Beholder
czyli powiew klasycznego adeka
(obrazek stąd)

Zawsze miałem lekki sentyment do Wypatrywaczy. Ale to chyba dlatego, że w czasach zamierzchłych kupiłem sobie sourcebook do drugiej edycji AD&D im poświęcony. Beholder ma duże możliwości taktyczne – lata, niweluje magię przed sobą, z różnych oczek może strzelać różnymi czarami i na dokładkę po jego zabiciu truchło zawiera liczne odczynniki cenione przez alchemików. Starczy tylko umieć je z tego truchła pobrać ]:->




czwartek, 16 maja 2013

W braku świeżych kfiatków...

... spowodowanym niemożnością zebrania się na sesję, pozostaje wrzucić zdjęcie kota. Z cytatem z HPL :)


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

sobota, 2 lutego 2013

Kfiatki z 31.01


K: Ze mną jest tak, że jak zobaczymy wroga, to ja będę udawał drzewo (pokuje, jak to będzie udawał)

P: W opisie było, że ten pistolet jest mały i mieści się do torebki. A ja jestem kobietą i jestem podatna na reklamy.

K: Jak mi się nie uda jumbojeta zhakować, to przynajmniej zhakuję komuś tamagotchi.

MG: (tłumaczy konsekwencje nieudanego testu hakerstwa)I może cię spotkać LÓD psychotropowy.
K: Psychotropic blowjob.

P: To ja przeglądam Pudelka. Wiecie, że Justina Bimber ma nowe cycki?
F: Już trzecie??

(trzeba jeszcze jakieś kółka kupić)
F: Ile kosztuje Chopper? Przynajmniej w grze sobie kupię.

F: Z czarnymi się nie zadaję. Jestem z Podkarpacia.

K: Tej kurwa, znamy się już parę lat. Jak ty się właściwie nazywasz?

F: Hmmm…. Johnny Bravo to chyba przegięcie?
P: Janek Brawo?
F: Wymyślcie mi imię szybko!
P: Fast!

K: Pożycz mi 350 kredytów? Ja wszystko co miałem wydałem na gumy…. to znaczy na gunny!

F: A propos zdjęcia: ty bardziej wyglądasz jak Agata Wróbel, Iwona Guzowska, czy Grycanka?

K: To jaki mamy plan?
P: Ja wiem! W 5864 odcinku „Mody na zabijanie” było!!

K: Wchodzę na moje ulubione www.superforumhakerskie.pl

F (zagląda Klakierowi w kartę): Po chuj ci tropienie? Wywal to, jesteś hakerem.

P: Pragnę zauważyć, że ty masz motor, ty też masz motor, a tylko ja mam prowadzenie…

MG: To są bardzo krótkie pakieciki, mocno szyfrowane.
F: To albo jedno albo drugie.
(tak to się kończy, jak humanista usiłuje prowadzić cyberpunka tróce absolwentów Politechniki…)


poniedziałek, 21 stycznia 2013

Kfiatki z 17.01


(Tworzymy postacie)

K: Znam cię?
C: Nikt mnie nie zna! Nawet ja sam siebie jeszcze nie znam…

M: Ja jestem do walczenia
J: Ty jesteś skrytobójcą, do zabijanie, a nie walczenia. To jest różnica.

C: Weź mi daj.
J: On ci nie może dać, bo jest w celibacie.

C: Ja nie mam pistoletu.
M: To czym będziesz wróble przeganiał?
J: Raczej szczury…

K: To będę mógł kupić czipa ze skilem lekarza. Będę jak doktor G.: Zoperuję was i wezmę łapówkę!

K: Będę jak agent Tomek: będę czytał poezję przez telefon. Breilem.

K: Albo będę jak pop-star. Zapuszczę brodę dotąd i będę śpiewał w cerkwi.

K: Kupuje sobie dopasowane feromony.
M: Będzie śmierdziało.

C; Będę jak Gall Anonim Hakowania.
K: Gall Anonim to taki lombard za stacja benzynową. Pierwsze miejsce, które znakowałeś – przez dwa tygodnie było w googlach jako apteka.


Na koniec mini konkurs: kto właściwie miał być w celibacie i dlaczego? Bo nie zdążyłem napisać ;).

Na koniec mała perełka filmowa:




sobota, 5 stycznia 2013

Dla odmiany - Star Wars

Wobec utrzymującej się ostatnio posuchy kwiatkowej, polecam genialny filmik o tematyce gwiezdnowojennej:

środa, 2 stycznia 2013