piątek, 10 czerwca 2011

Karnawał Blogowy # 22 - Pomoce do gry


W ramach kolejnego odcinka Karnawału blogowego zamieszczam kilka sprawdzonych patentów na sesyjne rekwizyty i handouty. A że mam jakieś takie adamowosłodowe zacięcie, to lubię majstrować różne rzeczy.

1. Generic żelastwo

Jeśli przypadkiem prowadzisz 50 Fathoms do Savage Worlds, czy inne 7th Sea i akurat również przypadkiem z czasów dzieciństwa zostało ci w szafce trochę żelastwa… to akurat jest dobry pomysł, żeby je odkurzyć i dać graczom do zabawy :).


2. Wizje, flashbacki i magiczne podglądanie.

Czasami, w różnych okolicznościach w zależności od systemu, gracze mogą byś świadkiem czegoś, co dzieje się gdzieś indziej, kiedy indziej lub w ogóle jakoś inaczej. Przykładem może być podsłuchiwanie jakiejś rozmowy (m.in. za pomocą magicznego chowańca, o czym niżej), wpięcie się do komputera podłączonego do kamer bezpieczeństwa, czy też czar typu jasnowidzenie. Zamiast po prostu odczytać treść rozmowy, czy ją streścić, można zwerbować do pomocy parę osób (nie-graczy) i dać im do odczytania dany dialog, oczywiście nagrywając go przy pomocy np. komórki, czy innego ziobrofonu.. Nagranie można wzbogacić dodatkowymi efektami dźwiękowymi – sieć jest pełna darmowych plików muzycznych z odgłosami strzałów, skrzypiących drzwi, czy rżących koni.
W trakcie kampanii 50 Fathoms, którą aktualnie prowadzę, za sprawą wizji zesłanej przez magiczny artefakt gracze byli świadkami skazania na śmierć trzech sióstr-wiedźm. Wyrok odczytał kolega z pracy, a trzy koleżanki wcieliły się w role wiedźm, ja zaś zająłem się efektami dźwiękowymi.

3. Użycie elektroniki w świecie fantasy

Chowaniec stanowi ogromne pole do popisu dla MG. Podczas niedawno prowadzonej kampanii Warhammera jeden z moich graczy miał chowańca sowę, z którym łączyła go więź telepatyczna. W związku z tym notorycznie oddzielał się od drużyny, po czym – za pośrednictwem sowo-wideo-kondferencji brał udział w planowaniu, dawał rady, itp. itd. Razu pewnego, gdy udało mu się trafię do lochu, postanowił w wiadomy sposób wziąć udział w naradzie graczy dotyczącej jego uwolnienia. Będąc przygotowany na taki obrót sprawy, zaprosiłem go do osobnego pokoju i posadziłem przy komputerze z włączony Skypem, po czym wróciłem do miejsca, gdzie byłą reszta graczy. Z laptopa połączyłem się z drugim komputerem, odpaliłem kamerkę i mikrofon. Mag słyszał co się działo, widział (bohatersko wcielając się w sówkę kręciłem kamerą), ale nie mógł mówić, bo nie miał mikrofonu. Mógł za to pisać na czacie, jak zachowuje się sowa.
A że sowa, jak to sowa, ma mały rozumek, to w środku rozmowy wyłączyłem na pół minuty mikrofon, a cały widok z kamerki zasłoniłem wydrukowanym uprzednio zdjęciem myszy polnej z podpisem „Twój chowaniec myśli o jedzeniu”.
Choć patent wymaga odrobiny zabawy elektroniką (pomaga żona po telekomunikacji na polibudzie ;) ), to warto się postarać.

4. Mana potion

(Uwaga! Pomysł tylko dla dorosłych!)
Wiele już napisano o wręczaniu graczom kolorowych miksturek. My okazyjnie stosujemy coś innego – drink w dużej szklance z 50 ml Blue Curacao, 50 ml wódki, dopełnić citrus mix Schwepsem z lodem i cytrynką, co daje piękny błękitny kolor i fajnie smakuje.
Mamy też na naszym blogu kulinarnym bardzo dobry przepis na health potion.

5. Papierowe pieniądze i inne takie

W necie można znaleźć całkiem przyzwoite monety do druku (np. tu). Jeśli mamy dostęp do kolorowej drukarki, można w ciekawy sposób wzbogacić zawartość znalezionej sakiewki. Do takiej sakiewki można np. wrzucić klucz do szafy starego typu, który otwiera… już MG dobrze wie co ;).
Swoją droga taka zabawa daje też ciekawą perspektywę na ilość miejsca, jaką zajmują pieniądze (w zamierzchłych czasach szczenięcych w AD&D 2 edycji miałem gracza, który nosił w plecaku 20.000 sztuk złota. No i oczywiście powtykane tu i ówdzie żarcie, sztylety oraz komplet innego ekwipunku, z ciężką zbroją i mieczem dwuręcznym na czele ;) ).

Z kolei ze strony Greywolfa można też ściągnąć bardzo fajne „skarby” do kampanii „Pirates of the Spanish Main”, które nadają się również do innych systemów morskich. Może nie jest to do końca handout taki do potrzymania, ale zawsze lepszy efekt dać taką wyciętą karteczkę ze zgrabnym obrazkiem i opisem, niż „znalazłeś magiczny miecz”.

6. Zbyrcok jako pomoc przy serwowaniu ataku serca

Dawno dawno temu byłem z rodzicami w górach i nabyliśmy z drodze kupna tzw. „Zbyrcok” – górolski metalowy dzwonek do łowiecek. A konkretnie 4 takie dzwoni powiązane rzemykiem. Przypomniałem sobie o tym zakupie jakiś czas później, podczas krótkiego romansu z prowadzeniem Zewu Cthulhu. Postanowiłem uwiązać jeden koniec owego rzemyka do haczyka wystającego z sufitu, a drugi – do cienkiej żyłki, którą następnie górą poprowadziłem do mojego biurka i której koniec uwiązałem do czegoś ciężkiego. W ten sposób rzemyk z dzwonkami wysiał sobie spokojnie pod sufitem, zgięty w kształt litery „U”. W momencie, gdy miało się wydarzyć coś dramatycznego, starczyło, po odpowiednim wstępie i zbudowaniu nastroju oczekiwania na nagły atak niewypowiedzianej grozy, dyskretnie przeciąć żyłkę. I obserwować graczy skaczących pod sufit ]:->.

7. Sutanna & szpada

Razu pewnego graliśmy w Neuroshimę. Występując jako gracz wzięło mnie na stworzenie ambitnej, nietypowej postaci. Tak oto zostałem hiszpańskim jezuitą. Grało się bardzo fajnie, więc pewnego razu postanowiłem na sesji się pokazać. Nawiedziłem w tym celu wypożyczalnię kostiumów Teatru Wielkiego w Poznaniu i za niewygórowaną kwotę 33 złotych stałem się na weekend posiadaczem sutanny. Co prawda koloratkę musiałem sobie sam wyciąć, ale na szczęście Biblię miałem już w domu. Tak przygotowany, z gromkim „Niech będzie pochwalony!” na ustach stawiłem się na sesji :).
Nie wiem jak to jest w innych miastach, ale wymienioną wypożyczalnię znalazłem po prostu w książce telefonicznej. Myślę, że w innych miastach powinny być podobne przybytki – starczy poszukać, poguglać i podzwonić :).

8. Mapy, plany i inne kwity, czyli o papierze raz jeszcze

Dla porządku wypada wspomnieć o bodaj najpopularniejszym handoucie – mapach, planach czy listach. Od najprostszych (świetnym przykładem są tu bardzo fajne handouty z warhammerowego „Wewnętrznego Wroga”), przez wytwory własnego rękodzieła (w zależności od własnych zdolności artystycznych i ilości dostępnej herbaty do postarzania dokumentów), pomysły bliźnich do znalezienia i wydrukowania z for, stron internetowych i innych dziwnych miejsc, a na gotowych, komercyjnych, produktach skończywszy.
Jak chodzi o te ostatnie, to polecam internetowy sklep DriveThroughRPG. Wybór planów, map i innego cholerstwa za naprawdę drobne pieniądze (2-4$) jest naprawdę duży.
Ja sam, z racji ciężkiego braku talentu do narysowania czegokolwiek z wolnej ręki, map i podobnych pism nie sporządzam. Kiedyś spłodziłem jakiś odręcznie napisany list na sesję, to gracze chcieli biegłego grafologa powołać celem jego odczytania. Z braku znajomego biegłego grafologa sam musiałem im go odczytać. Ale od czego mamy Gugla? Tutaj, na przykład, można znaleźć forum ludzi, którzy lubią robić mapy :).

9. Miej oczy dookoła głowy!

Od jakichś 17 lat jestem zapalonym modelarzem. Długie lata sklejałem plastikowe samoloty, potem czołgi, kilka okrętów. Po krótkim romansie z modelami papierowymi zabrałem się za figurki do bitewniaków - obecnie Dwarfy do Warhammer Fantasy Battle i Fallschirmjagerów do Flames of War. No i trochę figurek do LoTR`a. Mam też powoli rosnącą kolekcję terenów w skali 28mm i trochę różnych dziwnych figurek na sesje. Bycie modelarzem wpływa na psychikę, percepcję. Gdziekolwiek nie jestem, co bym nie zobaczył, analizuję to pod kątem potencjalnej przydatności do celów modelarskich i ew. sesyjnych. Warto chodzić z otwartymi oczami.
Np. w takim Realu można trafić na gotowe pieczęcie do listów.
Oczywiście taki gotowiec to coś dla ludzi nie mających ciężkiego zacięcia rękodzielniczego - sieć roi się od przepisów, jak zrobić pieczęć własnym sumptem (jednorazową z ziemniaka, porządną z drewnianego kołka przyciętego wypalarką, którą można bez problemu kupić na Allegro i opitulonego odpowiednim lakierem). Ja sam mam w szafce modelarskiej zabytkową lutownicę, którą zamierzam kiedyś wykorzystać do wyrycia pieczęci - kiedyś. Jak przyjdzie wena.

4 komentarze:

  1. Część z tych porad to dla mnie podstawowe działania, jakich używam na sesji. Inne to schematy, których nie lubię i chyba nie będę stosować.

    Ale jednym totalnie mnie zaskoczyłeś. Tym pomysłem z chowańcem, jego realizacją (Skype, kamerka) i reakcjami "sowy" na "jedzenie". Świetny pomysł, muszę koniecznie o tym pamiętać, gdy trafi mi się w drużynie mag z chowańcem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak chodzi o chowańce latające, to warto zajrzeć na forum polskich sokolników. Bardzo mili ludzie i podsunęli mi kilka ekstra pomysłów:
    http://sokolnictwo.pl/forum/viewtopic.php?t=1019
    A z ciekawości: których schematów nie lubisz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dodane :-)
    A tak swoją drogą to ciekaw jestem ilu rpgowców wie kim jest Adam Słodowy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Darcane - erm... naprawdę podstawowym dla Ciebie działaniem podczas sesji są proponowane tu 'mana potiony' ;D (swoją drogą - fireballe maga pewnie 'wchodzą' po nich aż miło :P)?

    Pozdrawiam,
    Skryba.

    OdpowiedzUsuń