Fun fact na początek: w czasie II wojny światowej Niemcy wystawili 39 armii. Armie "zwykłe" (tzn. nie pancerne, nie górskie, itp.) były ponumerowane od 1 do 25, ale z pominięciem numeru 13. Nawet pieprzeni naziści byli przesądni.
Dramatis Personae:
G: Beor - lokalny kowal, operator młotka, kowal który w życiu nie wykuł ani jednego przedmiotu rzemieślniczego.J: Arev - lokalna chłopka, operator kosy
M: Ailei - lokalna zielarka, operatorka apteczki, ma te wadę że odzyskuje poczytalność tylko śpiąc w lokalizacji z Menhirem
C: Czerw - lokalny druid, który wcale nie ma problemu z uzależnieniami.
J: Mamy zmywarkę. Nie mnie.
M: Szowinizm i feminizm w jednym zdaniu.
[zielone spotkanie - mamy do wyboru potworka imieniem Selkie i jakiegoś innego]
[strumień świadomości w trakcie walki]
M: Pobawię się chwilę... nie pobawię się chwilę... jestem idiotą.
[naprawdę ważną (i nieco irytującą) częścią rozgrywki jest to, że ciągle trzeba polować na potwory żeby mieć co jeść. Głównie zajmuje się tym G (Beor) - zamiast wytwarzać przedmioty rzemieślnicze :-P ]
G: Czuje się jak obwoźny sklep mięsny.
[nie udało się zamknąć tematu z poprzedniego spotkania - jak nazwać świnkę-towarzysza G]
M: Nazwijmy go Kevin Bacon!
[szykujemy się do walki z wrogiem, który niszczy broń którą przeciwko niemu używasz]
C: Dlatego ja schowałem moją laskę maga.
M: Nie chcę wiedzieć gdzie to chowasz... C., dlaczego dzisiaj taki sztywny jesteś?
M: Nie chcę wiedzieć gdzie to chowasz... C., dlaczego dzisiaj taki sztywny jesteś?
M: [czyta kartę] "Dostaję 3 ładunki... Super, jestem kurna tankowiec.
C: [dopiero przy przepisywaniu notatek wymyśla genialną ripostę - przeca ładunki na sztuki wożą raczej kontenerowce.]
[Zbieramy punkty magii, żeby uruchomić menhir]
C: To ja wchodzę za 5
J: Nie ta gra, ale ok.
G: To uleczysz nas?
M: Mam plastry w Batmana i Spongeboba.
G: To ja Batmana!
J: To mi zostaje Spongebob.
[jak już Czerw zdobył skila, żeby pobierać punkty magii z koszmarów i nie mieć ich negatywnych efektów, to ciągle szuka miejsca, gdzie można jakiś koszmar wyśnić.
C: Są tam jakieś sny?
M: Niema.
C: Kto taki ujowy hotel wybrał?
G: Mamy tu dwóch ciulów...
M: Call of Ciulów!!
J: Jak się nazywa ta metalowa część oszczepu?
D: [z dumą mentalnie odkurza dyplom magistra historii ze specjalizacją w historii wojskowości, gdzie przez dwa lata chodził na zajęcia z bronioznawstwa]: Grot!
M: I am Grot!
M: Jesteśmy w Animusie.
G: Nie wiem w jakim anusie jesteś, ale mnie tam nie ma.
[jak medykowi na koniec dnia zostają wolne moce przerobowe, to pojawiają się głupie myśli]
M: Na coś bym te energię przepierdolił...
G: Strzel sobie w kolano a potem się ulecz.
[jesteśmy na pogrzebie rycerza Okrągłego stołu Gerainta, właśnie zapalono stos pogrzebowy]
G: ... i ludzie wyciągają kiełbaski na kijach
[patrzymy w karty na początku walki]
J: U mnie słabo.
G: U mnie jest mocno.
C: No to wal!
M: Kilmer.
G: I proszę państwa przychodzi Pierwszy!
M: Wypłata?!
M: Reputacja mi wychodzi jak słupki PiS w TVP.
[spotkanie "Inkwizytor Kręgu"]
C: G, podłóż mu świnię!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz