(drużyna chyba trochę popiła…)
Anna: Gdzie jesteśmy?
Fransoise: Pod stołem!!
(w drużynie chyba tylko cerus obrywa trafienia krytyczne – tym razem złamał prawą rękę)
Anna: Mamy tylko dwie mikstury leczące.
Cerus: Dawaj!
Anna: Masz temblak.
Fransoise: Pamiętajcie: Jak coś się pali, to przyciąga uwagę.
Cerus (do Gasoine): Wyglądam Ci zza ramienia.
MG: Gascoine ma 190 cm wzrostu.
Cerus (szybko): To ja spod pachy wyglądam!
(drużyna zwiedza jaskinię. Ktoś nie zauważył stropu…)
MG: Wyrżnąłeś głową i zobaczyłeś gwiazdy. Pod ziemią to całkiem niezłe osiągnięcie!
(atakują gigantyczne nietoperze)
Fransoise: Gacki zostały rzucone.
(drużyna szuka sojuszników do szturmu na zamek nekromanty)
Fransoise: Krasnoludom powiemy, że w zamku jest złoto i piwo. Bretończykom, że pod zamkiem są trufle.
(drużyna płynie statkiem z 4 krasnoludami)
MG: Krasnoludy przytaszczyły lekarstwo na chorobę morską: spirytus i piwo.
Fransoise: To robimy krasnoludzkiego Ubota!!
(Gascoigne wypowiedział się dosanie i lekceważąco NT. pokładowego kota, który z kolei jest lubiany przez jego kobietę – Renate. Dość powiedzieć, że ta się obraziła o takie traktowanie zwierzaka)
Fransoise: No to chuj. Jak już strzeliła focha, to można sierściucha utopić.
(Trwa wiosna. Cerus chce na Chowańca ptaka drapieżnego, najlepiej sokoła. Póki co znaleźli dwie sowy)
Cerus: Może mają małe pisklaki?
Gascoigne (lekceważąco): a jaka teraz jest pora roku?
Cerus: To może mają małe roczne pisklaki??
(Cerus zaczyna wychowywać chowańca – sowę)
Gascoigne: Jak mi ten ptak na łep nasra, to zabiję.
Cerus: Jak będziesz złośliwy dla mojej sowy, to ci w hełm nasram i rano zawołam, że alarm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz