środa, 18 kwietnia 2012

Karnawał Blogowy RPG #30: O wymiarze sprawiedliwości słów kilka

Będąc w wykształcenia prawnikiem w ramach kwietniowej edycji Karnawału Blogowego pozwolę sobie rzucić kilka uwag na temat zbrodni i działania tzw. „wymiaru sprawiedliwości” w RPG.

Zacznijmy może od wszelkiego rodzaju fantasy. Poniższe uwagi jak znalazł będą pasowały do Warhammera, który dość mocno wzorowany jest na historii Europy, ale powinny nadawać się do każdego innego świata na poziomie technologicznym średniowiecze/renesans.

Dobre przedstawienie takiego wymiaru sprawiedliwości wymaga od MG znacznego przestawienia sposobu myślenia, a w szczególności – wyrzucenia z głowy wszystkiego, co o prawie powiedziano i napisano w okresie Oświecenia. Wbrew pozorom nie jest to zadanie łatwe, bo na tym co wtedy wymyślili (plus prawo rzymskie w zakresie prawa cywilnego) w zasadzie opiera się cały „nasz” obecny system prawny. Równość wobec prawa, kodeksy w sposób wyczerpujący regulujące daną materię, niewinny dopóki wina nie zostanie udowodniona, materialna i porządna regulacja niezawisłości sędziowskiej, prawa człowieka… wchodząc do świata fantasy generalnie to wszystko możemy zostawić za drzwiami. Ale po kolei.

Równość wobec prawa. Że co proszę? O tej koncepcji w takich czasach nie słyszeli. Inne prawa (i kary) mają zastosowanie do szlachty, inne do chłopstwa, jeszcze inne dla mieszczan. Myśl przewodnia jest taka, że im lepiej jesteś urodzony, na tym więcej możesz sobie pozwolić. I jeśli taki hrabia postanowi sobie obić ryja swojemu chłopu buzdyganem, bo krzywo na niego spojrzał, a ten chłop go jakimś cudem (albo widłami) zabije w obronie własnej – to to nie jest kontratyp obrony koniecznej, tylko czynna napaść na Jaśnie Pana Hrabiego. Sprawca zostanie sprawiedliwie osądzony i skazany na jakąś paskudny i widowiskowy rodzaj śmierci. Za to samo przestępstwo chamowi ręce utną, a panowi – pogrożą palcem, albo jakiś datek na świątynię dać karzą.
W wielu obecnie ukazujących się systemach RPG kobiety mają równe prawa, co mężczyźni i to w XX-to wiecznym rozumieniu tejże równości. Rozumiem, że jest to manewr mający na celu ułatwienie życia paniom grającym w RPGi, ale o ile taki stan rzeczy nie ma jakiegoś silnego uzasadnienia w historii danego świata, to imho można z niego zrezygnować, bo taki z realiami to będzie miało niewiele wspólnego.

„Tak Wysoki Sądzie, upolowałem tego jelonka, bo byliśmy głodni. Skąd mogłem wiedzieć, że należy do Jaśnie Pana Hrabiego i że polowanie w jego dobrach jest karane śmiercią?” Już starożytni Rzymianie stwierdzili, że ignorantia iuris nocet. Nieznajomość prawa szkodzi w tych realiach i to szkodzi bardzo mocno. Jeśli postać jest w okolicach, nazwijmy to, rodzinnych, to będzie doskonale wiedziała, że w danym lesie polować na jelenie może tylko pan Hrabia. Ale jeśli pojedzie do innego kraju… to problem będzie polegał, mówiąc prawniczym językiem, w zdecentralizowanym systemie źródeł prawa, a raczej braku tegoż systemu. Nie ma czegoś takiego jak kodeks karny, czy cywilny – te sprawy reguluje zwyczaj, jakieś tam edykty królewskie, przywileje nadane miastom, czy dobrom szlacheckim, wreszcie prawo religijne (Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji!), czy też widzimisie sołtysa z widłami.

W naszych czasach osoba podejrzana o popełnienie przestępstwa ma określone prawa. W zasadzie, to ma całkiem sporo tych praw – przy pierwszym przesłuchaniu dostaje na papierze ich wyciąg, w zależności od użytej czcionki mogą to być i dwie strony A4 (choć uczciwość nakazuje wspomnieć, że na tych dwóch stronach są też obowiązki podejrzanego). Jednym z większych osiągnięć Europejskiej Konwencji Praw Człowieka jest to, że nie można zmusić człowieka, by dostarczał dowodów własnej winy. To na oskarżycielu ciąży obowiązek przedstawienia dowodów winy – oskarżony nie musi niczego udowadniać. A w realiach średniowiecznych? Wtedy nie przejmowano się takimi pierdołami, a ktoś (nie pamiętam kto) stwierdził, że Confessio est regina probationum (przyznanie się jest królową dowodów). Nawet jeśli w tym przyznaniu pomógł kat z akcesoriami.


(Obrazek znaleziony tu)

Wracając na chwilę do naszego przykładu z jelonkiem: jest całkiem prawdopodobne, że sprawcę upolowania hrabiowskiego jelonka najprawdopodobniej osądzi sam pan Hrabia – idea tego, że nie można być sędzią we własnej sprawie nie wszędzie trafiła na podatny grunt. I przekonanie sędziego, że ten pan sam się nadział na nasz miecz, jak sięgał po naszą sakiewkę, może być naprawdę trudne. W sytuacjach wątpliwych racje będzie miał swój, a nie jakiś wędrowny awanturnik. Będąc przy temacie usieczenia złodzieja na gorącym uczynku – Wbrew temu, co wydawałoby się graczom, władze będą zazwyczaj dość nieprzychylnie spoglądały takie samosądy. W najlepszym przypadku uznają, że „przybysze” burzą ustalony porządek ich mieściny i grzecznie pokażą im bramy miasta z sugestią obejrzenia ich od zewnątrz. Im mniejsza społeczność, tym krzywiej będzie patrzyła na wszelkie zaburzenia ustalonego porządku (w tym porządku mieści się również Stefan – drobny kieszonkowiec, o którym wszyscy w zasadzie wiedzą, że jest kieszonkowcem, ale w niedziele na mszy jest, na tace daje i miejscowych nie obrabia (zazwyczaj)).

Będąc przy temacie spod znaku współczesnego art. 148, to gorąco polecam poświęcony temu tematowi rozdział „Graj Trikiem” Ignacego Trzewiczka. Genialny jest.

Jeśli dobrnęliście, mili czytelnicy, do tego momentu, to pewnie zastanawiacie jaki to ma sens, żeby MG zamieniał kampanię w jakąś prawniczą paranoję rodem z książki Kafki. Popełniwszy ten tekst chce jednocześnie powiedzieć, że nie ma sensu aż tak drastycznie przestrzegać „poprawności historycznej”. Myślę natomiast, że powyższe pomysły mogą stanowić jakiś punkt wyjścia dla małej przygody – przerywnika, czy też do delikatnego „skierowania” graczy w pożądanym kierunku. Mogą też dodać głębi, czy dać poczucie „inności” świata gry, o ile zostaną wdrożone z rozwagą, bo jak powiedział Terencjusz Apprime in vita est utile, ut ne quid nimis (w życiu przede wszystkim jest korzystne, by nic za dużo;zachować umiar).

A wymiarze (nie)sprawiedliwości i zbrodni w realiach sf najprawdopdoobniej wkrótce.

4 komentarze:

  1. Bardzo dobry artykuł, warto przekazywać, jak to kiedyś wyglądało, bo choć WFRP czy D&D zdecydowanie nie są "historyczne", to jednak systemy fantasy często, mocno na historii Europy bazują i zastosowanie podobnych mechanizmów da poczucie spójności świata.

    Dokładnie za tydzień będę mówił na audycji k20 o prawie w RPG. Zapraszam do słuchania. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy i przydatny tekst, bo niby wszyscy mamy świadomość tego, że kiedyś to wszystko nie wyglądało tak różowo jak teraz, jednak mam wrażenie, że sporo Mistrzów Gry o tym zapomina.
    Zgadzam się, że historyczna ortodoksyjność w tej kwestii może nie wyjść sesji na dobre. Natomiast wprowadzając tego typu sytuacje o jakich piszesz (biedny jelonek!)można nie tylko mordować graczy w świetle prawa, ale robiąc ich jedynie świadkami, po prostu pokreślić niesprawiedliwość świata.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za dobre słowo :)
    tymczasem w RSS`ach znalazłem ciekawego posta dobrze uzupelniającego moje wynurzenia:
    http://rpgathenaeum.wordpress.com/2012/04/20/keeping-civil-order-in-dd-without-heroes-or-magic/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie to trochę nie przekonuje ten fragment o kobietach - większość światów fantasy być może i jest w jakimś stopniu wzorowana na Europie, ale z drugiej strony równość kobiet i mężczyzn nie wydaje mi się bardziej abstrakcyjnym pomysłem niż obecność mnichów rodem z Shaolin.

    Jeśli jednak chodzi o ogólną nierówność wobec prawa, to wynika ona raczej z systemu społecznego, który fantasiaki przejmują w całości - czyli z feudalizmu. Także tekst jak najbardziej zasadny i przydatny :).

    OdpowiedzUsuń