czwartek, 18 sierpnia 2011

Kfiatki jubileuszowe 4

Do czasu aż wygrzebię z odementów mieszkania rodziców resztę moich zapisków sesyjnych będzie to ostatni odcinek Kfiatków jubileuszowo - wspominkowych. Tym razem dowiemy się więcej o wampirzej anatomii i trochę kombatanckich wspominków sprzed lat wielu.

 Wampir c.d.

- Ej, a na wózku możesz wjeżdżać w Umbrę?

- Czym różni się murzyn od opony?
- Jak na oponę założysz łańcuchy, to nie zacznie rapować.

(Trzeba pojechać do lasu pogadać z wilkołakami. Tylko jaki samochód wziąć?)
- Ja mam samochód przyjazny dla środowiska… Ale jak mnie włochaty Greenprice dorwie…
- Ja mam czarny samochód, może nas wezmą za ruską mafię. Wilkołaki lubią ruską mafię, bo im ziemię użyźniają.

- No! Choć raz ktoś nie powiedział, że to wszystko nasza wina!
- Bo jeszcze nie skończyli mówić…

- Ja bym ją zabił.
- To teraz wiesz, dlaczego jest w urnie.

- Przynajmniej pozbędziemy się jednego debila w tym społeczeństwie.
- Zaraz się dowiemy którego…

- To ty mi nogę uciąłeś!
- Spoko, równo ciąłem, da się przyszyć.

(używany Animalizm)
- Przepraszam, czy ja mogę się tarzać po ścianie ze śmiechu jak on wkręca myszy?

(używamy Akceleracji)
- Gdzie masz samochód?
- Został. Nie był wstanie tak szybko biec.

(Znowu używamy akceleracji. Mają ją w drużynie wszyscy poza Białym)
G1: Akceleracja!
G2: Akceleracja!!
Biały: Bardzo kurwa śmieszne.

- Co się dzieje, jak się podniecasz?..... Dobra, nie było tego pytania.

(siedzimy na dachu wieżowca)
- Wzywam dwa zespoły snajperskie
- A jak nas Policja zatrzyma, to powiemy, że kominiarze.

A tymczasem borem lasem mamy urnę.

Z X-Menami jest tak, że albo jest dobra historia, albo bieganie po mieście w kalesonach.

I na koniec jeszcze z kombatanckich wspominków autora niniejszego bloga. Niżej podpisany niestety od lat cierpi na alergię, co wiąże się z tym, że w okresie wiosenno/początkowo-letnim mocno kicha i nos wydmuchuje, niestety czasami dość głośno. Zdarzyło się w jednym takim ciężkim, wiosennym tygodniu, że w krótkich odstępach czasu mieliśmy dwie sesje – najpierw Wampira, a potem Adeka. Obie upstrzone moim smarkaniem. Na drugiej sesji kolega (pozdrowienia Lechu! ;) ) stwierdził:
- Acha! Mam wrażenie, że znowu gdzieś za nami podąża Smarkacz Wielosystemowy!

2 komentarze:

  1. Niezłe, niezłe, mimo wyrwania z kontekstu sesji nieźle się uśmiałem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po prostu umarłem... wiele tekstów pozapominałem, ale duet z Białym potrafił załatwić każdego... Ostatnio nawet przeglądałem te 37 scenariuszy i zapisków z sesji...

    OdpowiedzUsuń