środa, 27 stycznia 2010

Altdorfer Tagesblat

Altdorfer Tagesblat
Czyli Niezależny Nieregularnik Stolicy Imperium
Numer 7


Śmierć następcy elektora Ostlandu!


Wiadomość ta wstrząsnęła stolicą i lotem błyskawicy rozeszła się po całym Imperium. Koronowany Książę Hergard von Tassenick – jedyny syn i następca elektora Ostlandu Wielkiego Księcia Halsa von Tassenicka zginął podczas zorganizowanej przez siebie w ubiegłym roku wyprawy w Góry Szare. W chwili obecnej brak jednak informacji o szczegółowych okolicznościach śmierci księcia.


Zamieszki w Middenlandzie


W kilku miastach Middenlandu doszło do zamieszek wywołanych przez czcicieli Sigmara twierdzących, że są uciskani przez Rycerzy Pantery. Członkowie tego zakonu, uważanego za najbardziej oddanych wyznawców Ulryka, mieli dopuścić się ucisku, dyskryminacji, molestowania seksualnego i innych czynów. W dodatku wyłącznie w stosunku do wyznawców Sigmara. Bo jak rycerze sobie uciskają i molestują kogo popadnie to wszystko jest w porządku – skomentował dla naszej gazety znawca tematu.

Wizyta cesarskiego plenipotenta w Kemperbadzie

Miłościwie nam panujący Karl Franz dołączył do dużego i skądinąd elitarnego grona cesarzy, który próbują ograniczyć przywileje Kemperbadu, kupieckiego miasta u ujścia rzeki Stir do Reiku. Czy cesarzowi uda się to, co nie wyszło Magnusowi Pobożnemu, Borysowi Przebiegłemu i paru innym zacnym władcom. My oczywiście w pełni popieramy próbę Karla Franza, jednak altdorfscy bukmacherzy wydają się nie popierać naszego optymizmu oferując 15:1 na korzyść Kemperbardzkich pasibrzuchów i ich przywilejów sprzed 700 lat.

Jak uniknąć dygesji na sesji?

Na koniec ostatniej sesji groziłem ujemnymi PDkami za dygresje w trakcie gry i tzw. OOC (Out of Character - wypowiedzi w trakcie gry pochodzące od gracza, a nie postaci, nie będące rozmową z MG na temat sesji ;) ). Po namysle postanowiłem jednak tego nie robić i zamiast tego zaproponować dwa sposoby na uniknięcie takich sytuacji w przyszłosci, bo niestety trochę to psuje klimat gry. Problem wiąże się z tym, że przy 5 aktywnych graczach niestety nie mogę wszystkim poświecić tyle uwagi. Dwie moje propozycje:

  1. Dygresje można sprzedawać jako postać. Czyli innymi słowy: słyszałeś fajny dowcip i chcesz się nim podzielić? Niech go opowie Twoja postać - większość powinno dać się przerobić na warhammerowy klimat - no może poza dowcipami branżowo/komputerowo/internetowymi, ale tych przecież nie ma aż tak dużo ;P. To rozwiązanie ma dwie zalety: raz, że tracimy klimatu w czasie gry, a dwa, że gdy moja uwaga jest skupiona gdzieś indziej, to osobom aktualnie nie wykonującym akcji będzie się mniej nudziło.
  2. Co zrobić gdy drużyna się dzieli? Pomysł do realizacji szczególnie podczas chodzenia po miecie, ale też w innych sytuacjach, gdy drużyna się podzieliła. Wyobraźmy sobie, że Gascoigne i Sam idą do kowala kupić zbroję, a w tym czasie Francoise chce w tawernie sprzedać jakie weksle. Sam i Gascoine wchodzą do kowala, a ja Krzychowi wręczam małą kartkę, na której jest imię i nazwisko kowala, ze 2-3 cechy jego charakteru (np. jąkała/choleryk/ponurak/dowcipniś/whaever) i - w miarę potrzeb - kilka charakterystyk, ew. co ma na składzie w sklepie.  Krzychu odgrywa kowala i dokonywane są zakupy. Następnie role się zmieniają i to np. Major wcieli się w rolę bywalca karczmy chętnego do zrobienia jakiegoś interesu. Oczywiście wsio pod moim delikatnym nadzorem, żeby u kowala nie było 95% upustu ;P.

sobota, 23 stycznia 2010

Kroniki Drużyny Młota

Kroniki Drużyny Młota
Spisane w 30 lat po wydarzeniach, które wstrząsnęły Imperium
Przez [wpis nieczytelny], bezpośredniego uczestnika wydarzeń.
Wydane w Altdorfie nakładem drukarni Kurta Wegnera Juniora
W roku 2542 od założenia Imperium


[Rozdział VI – ciąg dalszy]

Nieumarli pilnujący wieży Dagmara von Wittengstein nie okazali się być aż tak twardym przeciwnikiem, jak wyglądało na początku. Inna sprawa, że Sam chyba wtedy nabawił się małej traumy na zombiaki – długo nie mógł się przemóc, żeby któregoś zaatakować. W dezombiefikacji obszaru wydatnie pomógł nam niejaki Francoise – mówiący z bretońskim akcentem krajan Gascoigna`a.
Dokładne splądrowanie wieży ujawniło 5 graniastosłupowatych kluczy o przekroju gwiazdy pięcioramiennej i jeden takowyż o przekroju gwiazdy 6-cio ramiennej. Oba z nich w żaden sposób walca nie przypominały. W podłodze znaleźliśmy miejsce na 6 kluczy o przekroju gwiazdy pięcioramiennej. Z racji tego, że klucze chyba były magiczne nikt nie odważył się wykazać nadzwyczajną siłą i wsadzić nie pasujący klucz do zamka w drzwiach, postanowiliśmy wykazać się nadzwyczajną inteligencją i poszukać szóstego klucza. W gabinecie von Wittengsteina – choć że to jego gabinet, dowiedzieliśmy się nieco później – znaleźliśmy mapę wschodnich fragmentów Talabeclandu z zaznaczonym jakimś obszarem. Z innych notatek wynikało, że ten domorosły astronom wyliczył gdzie powinny upaść meteory ze spaczeniem.
No i trzeba zaznaczyć, że Cerus znalazł sobie wymarzoną magiczną laskę… Niestety jej jedyną magiczną funkcją było sprawianie, że zombie i ghule mieszkające w wieży nie atakują nosiciela laski. Bardzo przydatne, szkoda tylko że okazało się w jakieś 2 tygodnie po spacyfikowaniu rzeczonych nieumarłych, po intensywnych badaniach przeprowadzonych przez Cerusa.

Następnie udaliśmy się w górę Reiku do Kemperbadu, a stamtąd – w górę rzeki Narn, aż do małej wioski Unterbaum. Znaleźliśmy tam bardzo uczynnego druida Kietha, który wskazał nam drogę do miejsca upadku meteorytu.

Podróż przez Jałowe Wzgórza była chyba najbardziej ponurą wyprawą, jaką odbyliśmy wspólnie aż do tej pory. Przynajmniej wtedy, gdy wiosłowaliśmy w małych, skórzanych kanoe przez krainę dotkniętą spaczeniem, gdy obserwowaliśmy nienaturalną trawę o mięsistych liściach, która niepokojąco drżała gdy ktokolwiek się do niej zbliżył, gdy widzieliśmy osmalone kikuty zniszczonych drzew, a jedynymi zwierzętami w zasięgu wzroku były krążące gdzie na horyzoncie wielkie kruki – myśleliśmy, że to najbardziej ponure miejsce w Starym Świecie. I nie pomógł nawet wyczyn Sama i Cerusa, który postanowili bohatersko, niczym pstrągi wracające na tarło, pokonać na swoim kanoe mały górski wodospad pod górkę. Tę próbę poprawienia nam nastroju przypłacili niestety kąpielą, solidnym katarem i 30 minutami nurkowania poniżej wodospadu w celu odnalezienia utopionej kolczugi Sama.

Naprawdę przez myśl nam nie przeszło, jak szybko znajdziemy nowe Najbardziej Ponure i Dotknięte Chaosem Miejsce, w Którym Kiedykolwiek Byliśmy.

Do Diabelskiej Misy – miejsca upadku największego meteorytu – dotarliśmy wieczorem po 4 dniach podróży. Rozbiliśmy obóz w cieniu menhirów postawionych przez druidów prawie 200 lat temu w celu ochrony tego miejsca przez spaczeniem. Do dzisiaj zastanawiam się po jaką cholerę Francoise postanowił wejść wewnątrz kręgu… Dobrze, że przynajmniej nie postanowił wykąpać się w tym jeziorze o północy.

Natomiast ku naszemu pewnemu zaskoczeniu o północy pojawił się duch kobiety, która zginęła jakieś 200 lat temu. Była członkinią ekspedycji Dagmara von Wittengsteina, która znalazła meteoryt składający się ze spaczenia i następnie została wymordowana przez swojego pracodawcę. Na jej prośbę uporządkowaliśmy jej grób, dzięki czemu jej dusza mogła wreszcie udać się na spoczynek do domu Morra.

Potem trzeba było jeszcze wpaść w zasadzkę Skavenów, pozwolić Samowi upierdolić ich dowódcy lewą rękę i 1/3 czaszki jednym cięciem topora, uleczyć odniesione liczne rany, wysłać na wieczny spoczynek 4 szkielety – resztę ekipy poszukiwawczej – i wyposażeni w ostatni brakujący klucz mogliśmy ruszyć w drogę powrotną.

Najpierw tylko zachciało nam się opchnąć trochę drewna w Griessenwaldzie…

poniedziałek, 11 stycznia 2010

Ogłoszenia Parafialne – o walce słów kilka

  1. Myślę, że nadszedł czas, żeby uporządkować zasady dotyczące walki. I tak:
    Do tej pory nie stosowaliśmy zaawansowanych manewrów bojowych, myślę, że czas je wprowadzić. Przypomnę, w każdej turze każdy ma do wykonania dwie akcje. Oto niektóre zaawansowane manewry:
    Finta – 1 akcja – zdajemy z przeciwnikiem przeciwstawny test WW (wygrywa ten, kto zda z większym zapasem), jak wygramy, to w następnym ataku przeciwnik nie może parować i unikać,
    Odepchnięcie – 1 akcja – zdajemy z przeciwnikiem przeciwstawny test WW, jak zdamy – przeciwnik odepchnięty o 2 metry w wybranym przez nas kierunku – np. ze zbocza klifu ;P,
    Ostrożny atak – 2 akcje – za cenę -10 do WW w ataku mamy +10 do WW przy parowaniu/+10 do uniku w tej turze,
    Opóźnienie – 1 akcja – możemy działać w późniejszym terminie inicjatywy,
    Szarża – 2 akcje – przebiegamy minimum 4 metrów w linii prostej i +10 do WW,
    Pozycja Obronna – 2 akcje – nie możemy atakować, ale za to każdy atak w nas ma -20 do WW,
    Szaleńczy atak – 2 akcje – jeden atak na +20 WW, ale nie można unikać i parować,
    Wycelowanie – 1 akcja - +10 do US przy następnym strzale,
    Parowanie – 1 akcja – pozwala na parowanie jednego ataku bronią trzymaną w ręku – zdany test WW po trafieniu pozwala na zniwelowanie skutku trafienia. Uwaga! Przy parowaniu ciosu gigant walącego maczugą przy pomocy miecza należy spodziewać się ujemnych modyfikatorów ;). (uwaga - tarcza, lub broń w drugiej ręce daje jedno darmowe parowanie na turę, w turze nie można parować więcej niż 1 raz).
  2. Użycie broni strzeleckiej w zasięgu bezpośrednim. Z podręcznika wynika, że do przeciwnika w zasięgu bezpośrednim (mniej niż 2 metry od nas) można strzelić tylko z pistoletu i kuszy pistoletowej. Przy próbie użycia kuszy bądź karabinu na taki zasięg przyjmujemy automatyczne pudło. Jednocześnie ostrzegam, że próba udana parowania w sytuacji, gdy w ręku mamy kuszę, bądź karabin, na około 80% skończy się zniszczeniem, lub poważnym uszkodzeniem tej broni – nie do tego ją zaprojektowano.
  3. Lokacje trafienia. I tu mam pytanie do Was, czy mamy ochotę się w to bawić. Zasada wygląda tak: po każdym trafionym teście ww/us odwraca się kolejność cyferek na procentówce (np. jak trafisz wroga na 38, to mamy 83) i porównujemy uzyskany wynik z tabelką, która poda która z 6 części ciała została trafiona (głowa, korpus, nogi, ręce). Każdy z Was ma taką tabelkę na karcie postaci, więc jest pod ręką i łatwo sprawdzić. Może to w pewnym sensie walkę ubarwić, ale jednocześnie na pewno ją wydłuży.
  4. Dodatkowo są jeszcze tabele trafień krytycznych, które z racji tego że jest ich 7 (plus chyba dodatkowe 2-3 w bestiariuszy - krytyczne trafienia w takie lokacje, jak ogon czy skrzydło ;P), na pewno grę spowolnią. btw: krytyk wg. podręcznika jest wtedy, gdy trafienie sprowadzi ofiarę poniżej 0 HPków - im bardziej poniżej tego zero, tym groźniejszy. Z jednej strony niby fajne, z drugiej - to już na pewno grę spowolni, nawet jak sobie powielimy te tabelki i będziemy trzymali pod ręką. mnie korci ciut bardziej narracyjne podejście w tym temacie, ale mogę dać się przekonać ;).
  5. I ostatnia sprawa. "Atakują go toporem, wypadło 22 na trafienie i 9 obrażeń" brzmi mało dramatycznie. Chciałem zachęcić Was do ubarwiania tych tekstów, szukania jakiś pomysłów, narracji. Cos w stylu od „Tnę mieczem od prawej z góry” aż do „Ja mam topór dwuręczny, a ten asasyn dwa krótkie sztylety, będę go próbował trzymać na dystans obfitymi zamachnięciami”. Ciekawe pomysły i ładne opisy mogę okazyjnie nagradzać bonusem do testu na trafienie (chyba, że opisany powyżej przykład nr 2 zostanie zastosowany w ciasnym korytarzu o średnicy półtora metra, wtedy też będzie bonus, tylko, że ujemny ;P ).

Ja ze swojej strony postaram się też więcej kolorytu dodać do walki :). Zapraszam do dyskusji - w komentarzach, na mailu, przed sesją :)

sobota, 9 stycznia 2010

Kroniki Drużyny Młota

Kroniki Drużyny Młota
Spisane w 30 lat po wydarzeniach, które wstrząsnęły Imperium
Przez [wpis nieczytelny], bezpośredniego uczestnika wydarzeń.
Wydane w Altdorfie nakładem drukarni Kurta Wegnera Juniora
W roku 2542 od założenia Imperium

[Rozdział VI]

Wreszcie nadeszła długo oczekiwana wiosna 2513 roku EI. Zimę spędziliśmy pracowicie, ucząc się nowych sztuczek i nadrabiając stracony czas z rodziną (o leczeniu odmrożeń nie wspomnę, nawet dziś ludzie mówiąc o zimie 2512-2513 roku EI nazywają ją „Zimą stulecia”, w Kislevie – „grjebanja zima” (гребаная зима)). Gdy tylko Reik stał się żeglowny ruszyliśmy z Josephem na południe, w stronę Czarnych Wzgórz. Podróż przebiegała spokojnie, aż trzeciego dnia minęliśmy ludzkie ciało, z wystającymi z niego bełtami. Za zakrętem rzeki zauważyliśmy stojącą na mieliźnie łódź, na pokładzie której kręcili się mutanci, z którymi rozprawilimy się szybko i sprawnie. Nie licząc tego pływającego mutanta z kilkumetrowymi mackami zamiast ramion, który o mały włos nie utopił Cerusa (dla pełnej uczciwości trzeba zaznaczyć, że w topieniu Cerus nieco pomógł Sam trafiając go w plecy nożem przeznaczonym dla mutanta).

I tak oto weszliśmy w posiadanie własnej łodzi rzecznej. Sam niezwłocznie zaczął się uczyć żeglarstwa, podczas gdy Gascoine skutecznie zabrał się za pocieszanie jedynej ocalałej pasażerki statku – pięknej Renate.

Gdy tak płynęliśmy w dwie łodzie – Barbarellą Josepha i naszą, chwilowo nienazwaną jednostką (tabliczka z nazwą odpadła chyba w trakcie walki), natknęliśmy się na grupę krasnoludzkich inżynierów, którzy zajmowali się budową wieży sygnalizacyjnej dla systemu sekarów Jego Cesarskiej Wysokości.

Na miejscu okazało się, że kurduple mają beczkę piwa. No i problem, bo cos im zjada pracowników. Zgodziliśmy się rozwiązać jego problem za jedyne 50 ZK. Zostaliśmy na noc w wieży i okazało się, że krasnoludy z oszczędności postawiły wieżę na fundamencie wieży kogoś innego – jak się później okazała Dagmara von Wittgensteina. I zostawił po sobie ghula i zombie do pilnowania interesu…


piątek, 8 stycznia 2010

Kfiatki z 07.01.2010

Dramatis personae:

  • Cerus - człowiek, uczeń maga
  • Sam Myca - człowiek, drwal
  • Gascoine de Paull - człowień, bretoński giermek
  • Anna "Wiewióra" Castor - kobieta zielarka

(Sam, jako jedyny w drużynie nie umiał czytać i pisać. W związku z tym przez zimę intensywnie ćwiczył tę trudną sztukę. Gdy drużyna spotkała się na wiosnę Gascoine rzecze:

- Sam, jako mądrzej wyglądasz!

Sam: - No! Umiem czytać!

(dialog hipotetyczny toczony na rzeczywistej łodzi)

- Wskakuję do wody!

- A umiesz pływać?

- Nie.

- A kolczugę masz założoną?

- Tak!

(wieczorem Gascoine zaliczył taką jedną Renate, a Sam spił się do nieprzytomności:

(Cerus do Anny): Wiewióra chodź, zaciągniemy go na siano.

(Anna)[Piorunuje wzrokiem i emanuje brakiem ochoty na trójkąt]


Ogłoszenia parafialne

W zasadzie tylko jedno: od dzisiaj wszelkie maile związane z graniem będę poprzedzał tagiem [RPG] w tytule. Ułatwi to późniejsze odnalezienie ich, w razie czego. W związku z tym proszę też, abście wszelkie maile do mnie związane z graniem również w tytule oznaczali w ten sposób :).

środa, 6 stycznia 2010

Altdorfer Tagesblat
Czyli Niezależny Nieregularnik Stolicy Imperium
Numer 6


Planowe zakończenie Schaffenfest w Bogenhafen

Po trzech dniach zakończył się doroczny festiwal w Bogenhafen. Przedstawiciel organizatora festynu – rady miasta Bogenhafen – w wywiadzie udzielonym naszemu reporterowi opowiedział o wielkim sukcesie festynu. „To bardzo dobrze, że pomimo kolejnej wielkiej kampanii zbrojnej przeciwko siłom chaosu udało nam się zgromadzić tak wielu ludzi na naszym festynie” – mówi radny Richter. „Oznacza to, że handel nadal ma się dobrze i, że pomimo kilku pomniejszych incydentów drogi są bezpieczne. I ludzie o tym wiedzą i chcą podróżować”. Reiner Goertrin – kapitan straży miejskiej Bogenhafen – potwierdził, że w czasie festynu nie doszło do większych naruszeń prawa i porządku. „Oczywiście musieliśmy zająć się typową w takich sytuacjach ilością pijaków, włóczęgów i pasożytów społecznych, ale abstrahując od tego przebieg festynu należy uznać za bardzo spokojny” – mówi kapitan. W trakcie festynu spożyto 267 beczek wina. Brak jednak informacji o tym, czy to właśnie one przyczyniły się do kłopotów zdrowotnych dwóch radnych miasta, którzy w ostatnich dniach ustąpili z zajmowanej funkcji z przyczyn zdrowotnych.

Zamieszanie na granicy Talabeclandu i Ostlandu

W ostatnich dniach oddział prywatnej kawalerii wielkiego diuka von Kreiglitza – elektora Talabeclandu, został napadnięty przez nieznanych sprawców na granicy z Ostlandem. Najprawdopodobniej zabitych zostało kilkunastu żołnierzy, dokładna liczba rannych nie jest znana. Do chwili oddania niniejszego numeru do druku nie uzyskaliśmy informacji o reakcji wielkiego diuka von Kreiglitza. Najprawdopodobniej takiej informacji nie posiadają również mieszkańcy nadgranicznych wiosek Ostlandu, ale wielu z nich nie specjalnie się tym przejmując zaczęła ucieczkę w stronę stolicy Ostlandu – miasta Herzig.

Zima znowu zaskoczyła drogowców

Nagłe nadejście zimy z zamieciami śnieżnymi i bardzo niskimi temperaturami zaskoczyło mieszkańców północnych prowincji Imperium. Thaumatometerolodzy z kolegium Niebios przewidują szybkie dotarcie złej pogody na południe kraju. Oczywiście służby drogowe i tak będą zaskoczone i krotko po opadach wszelkie podróże będą raczej niewykonalne. 

Ogłoszenia drobne

Najlepszy bal z okazji Hexentag w całej stolicy tylko w gospodzie „Przychylna Królowa” w dzielnicy kupieckiej. Wstęp – 10 ZK, wliczone jedzenie.