środa, 30 grudnia 2009

Kroniki Drużyny Młota

Kroniki Drużyny Młota
Spisane w 30 lat po wydarzeniach, które wstrząsnęły Imperium
Przez [wpis nieczytelny], bezpośredniego uczestnika wydarzeń.
Wydane w Altdorfie nakładem drukarni Kurta Wegnera Juniora
W roku 2542 od założenia Imperium

[Rozdział V, fragmenty]


Dłuższą chwilę staliśmy nad ciałem Johannesa von Teugen. A raczej nad ciemną, osmaloną plamą na chodniku, która została w miejscu, gdzie został wessany… Cerus potem co opowiadał o innych wymiarach egzystencji, przestrzeni thaumaturgicznej i zlokalizowanych zaburzeniach kontinuum związanych z przebiciem z przestrzeni chaosu, ale nie za wiele udało nam się z tego zrozumieć. Na szczęście Sam okazał się bardzo odporny na tę gadkę, bo jako jedyny zauważył, że radny Teugen, zanim zdążył zniknąć, upuścił małą skórzaną saszetkę, w której znaleźlismy trochę złota i list. Bardzo niewiele wiele mówiący, ale pomocny list od niejakiej Etelki. Etelki, jak się później okazało, kobiety bardzo utalentowanej. Kobiety otoczonej specyficznym, silnym zapachem piżma i lawendy, którego wspomnienie do dziś przyprawia mnie o dreszcze i pojawia się w najgorszych koszmarach.

Ale o tym dopiero później. Nie wybiegajmy za bardzo do przodu. Wtedy, gdy staliśmy na nabrzeżu, przy magazynie numer 13, pojawił się bardziej palący problem – patrol Straży Miejskiej. Po szybkiej naradzie delegowaliśmy Wiewiórę do wyjaśnienia sprawy. Raz, że miała kupieckie pochodzenie, czy powinna łatwiej trafić do ograniczonych zwojów mózgowych ludzi opłacanych przez kupiecką radę miasta, dwa, że liczyliśmy, że w rozmowie z kobietą chłopaki będą nieco mniej skore do łapania się za halabardy.

Dowodzący patrolem sierżant okazał się być spostrzegawczą osobą o niezbyt jednak lotnej inteligencji. O ile to drugie mocno nas irytowało na początku, to ta pierwsza jego cecha, w ostatecznym rozrachunku pozwoliła nam wykaraskać się z całej tej kabały. Pan sierżant Glupke mianowicie, raczył był zauważyć radnego Teugena znikającego w obłoku siarkowego dymu w chwilę po tym, jak poraził nas magicznym pociskiem.

Jeszcze tego wieczora stanęliśmy przed Radą Miasta Bogenhafen. Kurde, jak trzeba, to potrafią się szybko zebrać. No prawie wszyscy, bo okazało się, że w radzie brakuje 4 osób – wszystkie przypadkiem siedziałem związane jak salcesoniki w kantorku magazynu numer 13. Rada obradowała 3 dni, a nam w tym czasie kazali trzymać mordy w kubeł, po czym świeżo-w-miarę-wyleczony radny Richter wyjawił nam ustalenia mądrych kupców.

Ustalili, że całą sprawę należy zamieść pod dywan, w szczególności nie ujawniać szerszej publiczności do jakiego stopnia rzekoma rada okazała się skłonna do oddawania czci potęgom chaosu. Mamy więc zapomnieć o incydencie i osobach w nich zamieszanych, a w zamian radni nie zamkną nas za czynną napaść na szacownych obywateli. Widząc nasze zdziwione miny Richter z rozbrajającą szczerością przypomniał kto zasada w sądzie miejskim, czyim jest kuzynem i jak zazwyczaj oceniana jest tu wiarygodność świadków. Szybka kalkulacja – poparta szacunkowym przeliczeniem pogłowia straży miejskiej – wykazała, że pomysł brzmi dobrze. W zamian za nasze milczenie*


dostaliśmy zawrotną sumę 200 ZK, a paskudnych kultystów oddano w ręce sprawiedliwości.
I tak pokrzepieni załadowaliśmy się na barkę Josepha, który odpływał w stronę Weisbrucku.
___________________________________________________________

* - fragment zawarty jedynie w pierwszym wydaniu książki, usunięty z następnych wydań na skutek groźby pozwów ze strony rady miasta Bogenhafen i spadkobierców rodu von Teugen.

środa, 9 grudnia 2009

Kroniki Drużyny Młota

Kroniki Drużyny Młota
Spisane w 30 lat po wydarzeniach, które wstrząsnęły Imperium
Przez [wpis nieczytelny], bezpośredniego uczestnika wydarzeń.
Wydane w Altdorfie nakładem drukarni Kurta Wegnera Juniora
W roku 2542 od założenia Imperium

[Rozdział II, fragmenty]
Z Untergardu ruszyliśmy w stronę Altdorfu…

[…]
Na drodze naszego dyliżansu znajdowało się coś… Mutant, jak się okazało po chwili, który właśnie obgryzał kości woźnicy innego dyliżansu, który miał dużo mniej szczęścia niż my. Tego dnia ubiliśmy jeszcze z pół tuzina mutantów, byliśmy jednak za późno, by pomóc pasażerom, którzy wpadli z zasadzkę zwierzoludzi przed nami.
Wśród ofiar znaleźliśmy ciało Kastora Lieberunga, człowieka, który niczym brat bliźniak był podobny do Cerusa. Znalezione przy nim papiery pchnęły do Bogenhafen, w poszukiwaniu bajecznie dużego spadku, który miał tam czekać na sobowtóra Cerusa. Ruszyliśmy więc dziarsko w stronę tego miasta, w sam raz, by zdążyć na Schaffenfest – doroczne święto i jarmark. Gdyby Cerus zdawał sobie sprawę, jakie będą skutki próby podszycia się pod Lieberunga, ruszyłby pewnie jeszcze szybciej – tyle, że w przeciwnym kierunku. Ale widać takie było nasze przeznaczenie.

[…]
Do Bogenhafen ruszyliśmy rzeką, z niejakim Josephem Quentinem – starym kumplem ojca Wiewióry. Ten to umiał wypić!!

[…]
Niestety w drodze do Bogenhafen trafiliśmy na pierwszą osobę zainteresowaną Kastorem Lieberungiem. Niejaki Adolphus Kustofos, chyba jakiś łowca nagród, postanowił zaatakować nas, gdy spalić na Berberelli – zacumowanej w Weissburgu barce Josepha. Na szczęście byliśmy gotowi na jego atak, bo Cerus podsłuchał Kustofosa, gdy ten umawiał się z lokalnymi zbirami na atak w środku nocy. No i bardzo nam pomógł fakt, że jego atak z zaskoczenia okazał się wielkim zaskoczeniem dla samego Kustofosa – kusza rozleciała mu się w rękach, a chwilę potem Sam przybił mu potylicę do bruku za pomocą bełtu ze swojej kuszy wałowej.

Kawaleria, w postaci sołtysa wsi z trzema pachołkami, pojawiła się oczywiście za późno. Sami ich pozamiataliśmy, ocaliliśmy tę wieś przed małym pożarem (zbiry Kustofosa chyba chciały podpalić barkę Josepha), przekazaliśmy jednego z rannych zbirów organom strzegącym prawa i sprawiedliwości (Sołtys again) i nad ranem ruszyliśmy z stronę wschodzącego słońca.

Kroniki Drużyny Młota

Kroniki Drużyny Młota
Spisane w 30 lat po wydarzeniach, które wstrząsnęły Imperium
Przez [wpis nieczytelny], bezpośredniego uczestnika wydarzeń.
Wydane w Altdorfie nakładem drukarni Kurta Wegnera Juniora
W roku 2542 od założenia Imperium

[Rozdział I, fragmenty]
Dzięki mapie lasu, którą stworzył nam z pamięci Sam, udało się trafnie przewidzieć kierunek, w jakim udadzą się zwierzoludzie. Na polanie ze zbezczeszczonymi menhirami spotkaliśmy kilka centigorów. Centigory, jak to centigory, pijane były jak kapłan Ulryka w zimowe przesilenie. Nie stawiały oporu, naprawdę przydały się te kusze, które straż miejska Untergardu zostawiła za sobą.
Po uprzątnięciu trupów na sugestię Anny, zabraliśmy się za posprzątanie polany. Wybebeszone trupy kamratów naprawdę mogły ich trochę speszyć, a chcieliśmy, żeby byli pewni siebie. Następnie zaczailiśmy się na skraju polany, po uprzednim zakopaniu beczki z prochem pod centralnym kamieniem w kręgu. Zgodnie z przewidywaniami zwierzoludzie przybyli przed południem. Duża grupa, gory, ungory, szaman… Skierowali się od razu w stronę ołtarza, wlokąc ze sobą jakiegoś przerażonego wieśniaka, którego chyba chcieli złożyć w ofierze. Gascoine opowiadał, ze długo potem we śnie nawiedzała go jego twarz. Widział go kątem oka, gdy pociągnął za spust hochlandzkiego muszkietu. Za pierwszym strzałem trafił w na wpół zakopaną beczkę z prochem, odrzut prawie zrzucił go z drzewa, na które się wspiął dla uzyskania lepszego kąta strzału. Zgaduję, że po wybuchu prochu na polance wyszedł mały Armagedon, ale nie zostaliśmy by przyjrzeć mu się z bliska. Zanim rzuciliśmy się do panicznej ucieczki Cerus i Wanda rzucili lizuje salw z muszkietów na dwóch przeciwnych od nas krańcach polany, dla zmylenia pościgu. Wialiśmy przez las ścieżkami wydeptanymi przez zwierzęta, które tylko Sam widział. Tylko, że zwierzoludzie byli od nas szybsi. Pierwszą grupę, która nas dogoniła, udało się zmylić. I dobrze, bo to chyba kolejne Centigory były. Druga szła uważniej i nie udało nam się uniknąć walki z 9 ungorami. Wybiliśmy wszystkie za wyjątkiem jednego, który zbiegł gdzieś w las, ale Cerus tylko cudem nie stracił głowy od ciosu jednego z nich. Ściągnął na siebie zbyt dużo uwagi tymi czarami chyba i mutanty chciały go wyeliminować.
Po tym starciu udało nam się już bezpiecznie dotrzeć do Untergardu, gdzie mogliśmy wreszcie odpocząć po wielogodzinnym biegu przez las. No a Cerus mógł „pozyskać” więcej bełtów i pierza na komponenty!
Wiele lat później przypadkiem trafiłem na jednego z rajtarów, którzy sprzątali później ten burdel i osłaniali powrót uchodźców do miasta. Okazało się, że u zwierzoludzi doszło do bardzo zażartej różnicy zdań w przedmiocie wyboru nowego przywódcy. Na polanie z kręgiem, oprócz kilkudziesięciu zwierzoludzi zabitych wybuchem znaleźli drugie tyle, które zginęło od broni ręcznej, rogów i kopyt.

Kroniki Drużyny Młota
Spisane w 30 lat po wydarzeniach, które wstrząsnęły Imperium
Przez [wpis nieczytelny], bezpośredniego uczestnika wydarzeń.
Wydane w Altdorfie nakładem drukarni Kurta Wegnera Juniora
W roku 2542 od założenia Imperium

[Wstęp]

Gdy na jesieni roku inwazji Hordy Archeona Pana Końca Czasu ruszaliśmy z Oldenburga w mroczne ostępy Darkwaldu, nie zdawaliśmy sobie sprawy z wielu rzeczy. Ledwie co poznaliśmy się i podjęliśmy się nadzwyczaj ambitnego zdania – zabicia przywódcy stada zwierzoludzi idących na miasto. Wtedy wydawało się to czystym szaleństwem i myślę, że tylko dzięki opiece samego Sigmara udało nam się ujść z życiem. Z resztą Wiewióra później opowiadała, że w trakcie ucieczki widziała jakieś znaki… Może to nie tylko Sigma nad nami czuwał?
Również później, w Altdorfie, w Bogenhafen, na rzece Reik… Nie od razu zrozumieliśmy, co się wokół nas dzieje, pomimo pewnych wskazówek nie ogarnialiśmy całego obrazu, powagi sytuacji. Choć nie wiem, jak moglibyśmy wykorzystać te pierwsze wskazówki o działalności Purpurowej Dłoni…
Tak więc buńczucznie ruszyliśmy na zwierzoludzi. Gascione de Paull, wówczas jeszcze tylko giermek nawet bez konia, szukający szczęścia i chwały na ziemiach zachodniego sąsiada swojej ojczyzny. Sam Myca, drwal z okolic Bogenhafen. Znał te lasy jak własną kieszeń, myślę, że gdyby nie on nie wyszli byśmy z tego lasu i kto wie, jak potem potoczyłaby się historia Imperium… Kto by wówczas pomyślał kim zostanie w przyszłości. Cerus User, Ten mag Cerus, wtedy jeszcze uczeń maga, który zewsząd szabrował bełty do kuszy na komponenty do najprostszych czarów. Szła wtedy z nami jeszcze jedna magiczka, Wanda. Odłączyła się od naszej drużyny w Altdorfie, nawet nie spodziewaliśmy się, że jeszcze ją spotkamy. Anna „Wiewióra” Castor, zielarka, a później wiele więcej niż zielarka. W pewnym momencie przestaliśmy już liczyć, ile razy ratowała nas od spotkania z Morrem.

sobota, 21 listopada 2009

Nowy numer Altdorfer Tagesblat

Altdorfer Tagesblat
Czyli Niezależny Nieregularnik Stolicy Imperium
Numer 5

Zagadkowa śmierć szlachetnie urodzonych!!
Wczoraj Altdorfem wstrząsnęła wiadomość o śmierci dwóch szlachetnie urodzonych mieszkańców miasta - braci Lecha i Jaroslawa von der Kartofeln. Obaj zostali znalezieni martwi w ciemnym zaułku w dzielnicy doków miasta, wraz z czterema martwymi ochroniarzami. Ze źródeł zbliżonych do straży miejskiej uzyskaliśmy informacje, że wszyscy zabici nosili liczne rany od broni ręcznej. Straż miejska obecnie szuka sprawców tej odrażającej zbrodni popełnionej na szanowanych obywatelach naszego miasta. Podobno stróże prawa poszukują obecnie grupy awanturników, w skład której miał wchodzić jakiś początkujący magik i obywatel Bretonii, w celu przesłuchania ich na okoliczność sprzeczki, w jaką mieli się wdać z denatami na kilka godzin przed ich śmiercią. 

Doroczny Festiwal Schaffenfest w Bogenhafen
W mieście Bogenhafen rozpoczął się właśnie doroczny Schaffenfest. Jak zwykle w mieście odbywa się wielki targ zwierząt, wyrobów rzemiosła i wina. Ponadto, dzięki przyzwoleniu Grafa Wilhelma von Saponatheima i jego miłości Wielkiego Diuka Leopolda z Middenlandu w mieście odbędzie się turniej rycerski. 
W nadchodzących numerach zamieścimy szerszą relację z jego przebiegu, gdy tylko nasz specjalny reporter wróci z B. i do końca wytrzeźwieje.

Kim właściwie są Zabójcy Troli?
W cyklu cotygodniowych reportaży na różne tematy, dziś przyjrzymy się krasnoludzkiemu kultowi Zabójców Troli. 

Jak wiadomo, krasnoludy są bardzo honorowe i niesamowicie poważnie podchodzą do danego słowa (co między innymi powoduje, że tak trudno jest je zmusić do złożenia jakiejkolwiek przysięgi). Każdy krasnolud odpowiada za honor swój i - co ważniejsze - swojego klanu i swoich przodków. Oznacza to też, że jeśli krasnolud swoim zachowaniem zhańbi siebie, jednocześnie pokala dobre imię całego klanu, nie tylko wszystkich swoich żyjących krewnych bliższych i dalszych, ale i swoich przodków. 
Wiele jest sposobów by utracić honor. Niedotrzymanie danego słowa, tchórzostwo w bitwie, oszustwo, zabójstwo... to tylko niektóre z powodów, które mogą pchnąć przedstawiciela starej rasy na drogę Kultu Grimnira - krasnoludzkiego boga, którey jako pierwszy zgolił brodę i pofarbował włosy na pomarańczowo.
Właśnie po charakterystycznej fryzurze - włosy zgolone po bokach i postawione na sztorc oraz po licznych tatuażach można poznać Zabójcę Troli. To krasnolud, który po sprowadzeniu hańby na swój ród, wybrał jedyną drogę na odzyskanie utraconego honoru - bohaterską śmierć w walce z dużo silniejszym przeciwnikiem. Stąd właśnie nazwa - trole, jako potwory bardzo potężne i uchodzące za trudne do zabicia - stały się ulubionym wrogiem zabójców. Nie oznacza to oczywiście, że krasnolud nie spróbuje szczęścia w walce z napotkanym gigantem/smokiem/hydrą/ogrem/itd. Im straszniejszy, tym lepiej.
Zabójcy szukają śmierci i obwieszczają to wszem i wobec - stąd fryzura w krzykliwym kolorze, dlatego nigdy nie noszą zbroi. Nie oznacza to jednak, że Zabójca po odnalezieniu trola położy się na ziemi i da się zabić. Co to, to nie! Zabójca zrobi wszystko, by przeciwnika pokonać, choć preferowane są metody polegające na walce w zwarciu, bez użycia broni dystansowej. Fortele jak najbardziej dozwolone. 
Zabójcy są ogarnięci manią szukania śmierci. Złożone przysięgi traktują bardzo poważnie. W walce są nieustraszeni w sposób, który zawstydza legendarnego Turbodynomana i innych berserkerów z Norski i Kisleva. Poza walką - są zazwyczaj bardzo ponurzy i nietowarzyscy. Inne krasnoludy omijają ich szerokim łukiem, to wyrzutki ze społeczeństwa. 
Zdecydowanie nie należy pytać Zabójcy o powód złożenia Przysięgi Zabójcy. W zależności od temperamentu spytanego może się to skończyć od ciężkiego pobicia do śmierci. Hańba krasnoluda jest jego osobistą sprawą i nie zamierza się nią z nikim dzielić informacjami na jej temat.

Kwiatki z sesji

Niniejszym inaugurujemy nowy dział z zabawnymi tekstami z sesji :)

Dramatis personae:

  • Cerus - człowiek, uczeń maga
  • Sam Myca - człowiek, drwal
  • Gascoine de Paull - człowień, bretoński giermek
  • Anna "Wiewióra" Castor - kobieta zielarka

Kwiatki właściwe:

Cerus:

  • Gascoine - to imię znaczy koń z gazami, tak?

(po jakimś czasie)

  • Gascone to po prostu taki koń na LPG!

(Gascoine, jak przystało na przyszłego rycerza, chodzi po okolico z Hochland Long Rifle. Sam takowego nie posiada):

  • W drużynie jest Sammyca bez pukawki

(drużyna znalazła wyrysowany solą pentagram po przywołaniu demona. Cerus po oblaniu testu wiedzy o magii usłyszał od MG, że naruszenie go niechybnie zwróci uwagę demona):

  • Cerus: Nic się nie stanie, jak naruszycie ten pentagram!
  • Sam i Gascoigne jednocześnie: olewamy pentagram!

(drużyna znalazła na gościńcu zwłoki osoby, która wygląda dokładnie tak samo jak Cerus)

  • Cerus masz brata bliźniaka... no teraz już na pewno nie.

(Cerus uznał, że lepiej, żeby nikt postronny nie stwierdził, jak bardzo jest on podobny do nieboszczyka). 

  • Cerus (do Sama i Gascoine): Przemodelujcie mu facjatę.
  • Gascoine: Czy ty chcesz zbezcześcić ludzkie zwłoki?
  • Cerus: Ja nie chcę, dlatego wy to zrobicie.

(do miasta zbliża się duża horda zwierzoludzi, na której czele stoi szaman) Sam:

  • Jeżeli zabijemy czarnoksiężnika, to wśród tych wyznawców Chaosu zapanuje chaos!

środa, 11 listopada 2009

Ogłoszenia parafialne

MG przypomina:

  • do następnej sesji można przesyłać maile z informacją o tym, co robicie w stolicy przez najbliższy dzień. W razie braku sam mogę zorganizować czas np. poprzez wizytę w zamtuzie ;P,
  • o ile niebo nie zwali nam się na głowy, następna sesja 19 listopada (czwartek) o 19-tej u nas
  • zachęcam do dodania bloga do obserwowanych, bądź do czytnika RSS (nowa funkcja :D ), tak by zawsze otrzymywać świeże, wiadomości (alternatywnie można trzymać gazetę w lodówce, też będzie ten sam efekt ;).

Z kwestii technicznych odnośnie bloga, postanowiłem przyjąć nową systematykę. Będą trzy rodzaje wpisów:

  1. Altdorfer Tagesbalt - w formie artykułów z bulwarówki ukazującej się w stolicy Imperium. Będzie zawierać bieżące informacje ze świata gry, informacje te są znane Waszym postaciom i - w większym lub mniejszym zakresie - NPCom.
  2. Ogłoszenia parafialne - sporadyczne uwagi techniczne od MG - takie jak ta teraz ;).
  3. Podsumowania ostatniej sesji, w formie fragmentów książki, która ukazała się w Imperium kilkadziesiąt lat później po Waszych przygodach :). Zacznie sie ukazywać, gdy tylko wymyślę chwytny tytuł.
  4. Inne okazyjne rodzaje wpisów (tak, wiem, ze miały być trzy rodzaje wpisów. So what. Jestem humanistą i nie umiem liczyć).

Na koniec tradycyjnie zachęcam do przekazywania mi uwag na temat gry - co się podobało, co nie, czego następnym razem więcej, czego mniej.

Wieści ze świata po dwóch kolejnych sesjach

Altdorfer Tagesblat
Czyli Niezależny Nieregularnik Stolicy Imperium
Numer 4


Co się stało w Untergardzie?

Ewakuacja miasta Untergard poszła sprawnie i wszyscy jego mieszkańcy obecnie przebywają w bezpiecznym miejscu. Wielkie jednak było zdziwienie pułku rajtarów, który w dzień później dotarł do miasta, albowiem zastali je w takim samym stanie, w jakim miasto zostało opuszczone niecałe dwa dni wcześniej. W bezpośrednim pobliżu miasta nie stwierdzono obecności zwierzoludzi, jednak przedstawiciele armii Imperium podali, że okoliczne lasy zostaną gruntownie przeszukane w poszukiwaniu mającej liczyć ponad 200 głów chordy zwierzoludzi, która szła na miasto.

W całej tej sytuacji najdziwniejsze jest zeznanie Guntera Hertig, karczmarza z Untergardu. Twierdzi on bowiem, że podczas jego nieobecności ktoś jadł z jego zapasów i na dokładkę wybebeszył dwie poduszki stanowiące wyposażenie pokoi gościnnych. Z kolei straż miejska stwierdził brak kilku kusz, które w pośpiechu pozostawiono w magazynie podczas ewakuacji, ale to nie dziwi. Daj mieszczanom dwa nagie miecze, a jeden zgubią, a drugi zepsują... Niestety nie udało nam się dociec, czy ktoś spał w łóżeczku karczmarza i czy zjedzono również jego owsiankę.

Zagadkowa śmierć w Schloss Sternhauer

Sprawą o wiele poważniejszą, niż wybebeszone poduszki z Untergardu muszą zająć się stróże prawa Middelheimu. Graf Sternhauer, wraz z całą swoją rodziną i sługami, został zamordowany w tajemniczych okolicznościach. Brak świadków zdarzenia, które przez czynniki zbliżone do kancelarii elektora Borisa Todbringera zostało określone jako "krwawa jatka", poważnie utrudnia poszukiwania sprawców.  

Ruszyła wyprawa w Góry Szare!

Wczoraj ruszyła w stronę Gór Szarych ekspedycja prowadzona przez Księcia Hergarda von Tassenick. Z oświadczenia wygłoszonego przez Księcia nie wynika niestety czego zamierzają szukać w górach, jednak wielka niechęć księcia do zabrania na wyprawę jakiegokolwiek krasnoluda wskazuje, że być może chce złupić jakąś opuszczoną krasnoludzką twierdzę. To znaczy nie złupić, tylko odzyskać utracone przez Niską rasę skarby. O wynikach tej odważnej ekspedycji poinformujemy, jeśli ktokolwiek zdoła przeżyć tę wycieczkę i o niej opowiedzieć. Skąd ten pesymizm? 20 ZK za osobodzień wprawnego poszukiwacza przygód, które zaproponował książę, wskazuje, że zmierzają w stronę kłopotów pierwszej kategorii.


sobota, 24 października 2009

Pierwsza sesja za nami :)

Altdorfer Tagesblat

Czyli Niezależny Nieregularnik Stolicy Imperium

Numer 3

 

Untergard ewakuowany!!

Licząca niecałe 100 dusz populacja leżącego na obrzeżasz Darkwaldu, na południe od Middelheim miasteczka Untergard, musiała wczoraj w pośpiechu opuścić miasto, w związku z otrzymaną informacją o nadciągającej od zachodu bandzie zwierzoludzi, która zdaniem imperialnych zwiadowców liczy ponad 200 głów. Posławszy przodem umyślnego z prośbą posiłki mieszczanie w ciągu półtorej godziny spakowali swój dobytek i pod ochroną niedobitków straży miejskiej ruszyli w drogę na wschód.

Już krótko przed zarządzeniem ewakuacji w mieście pojawiła się forpoczta pomiotu chaosu – 4 zwierzoludzi przelazło przez dziurę w murze i zaatakowało mieszczan. Straż Miejska została zaskoczona, jednak dzięki energicznym działaniom grupy przebywających w mieście obywateli Imperium i Bretonki nie zdołali dokonać większych zniszczeń.

W czasie gdy mieszkańcy niosąc pośpiesznie zebrany dobytek uchodzili na wschód, opisana powyżej grupa śmiałków postanowiła opóźnić pochód bestii.

Jaki szczwany plan opracują na naradzie w opustoszałej karczmie? Czy uda im się osiągnąć swój cel? Czy ujdą z życiem?

Odpowiedź na te i inne pytań już w następnym numerze nieregularnika, o ile niebo nie zwali nam się na głowy.

 

Co nowego w Imperium?

- „[Zwierzoludzie] Siedzom po lasach, wicie. Zawsze tam som. Zawsze, gdy idzieta do lasu, możeta być nie dalij niż kilka wiorst od oboza zwierzoludziów. Zwykle polujom jeno na leśników i węglarzy, ale czasem ichnia banda wychodzi z lasu na wioskem lub miasto, palonc, mordując i kradnąc.”

- stary Hob, wieśniak

 

Ogłoszenia drobne

„Poszukuję cynowego kufla z grawerunkiem przedstawiającym herb klanu Kamienna Góra, najprawdopodobniej zagubionego podczas spotkania towarzyskiego w karczmie „Dolina” w Altdorfie w dniu wczorajszym. Dla znalazcy nagroda – do odbioru w zajeździe „Ołomuński Kozak w Altfdorie, pytać o Snorriego Wkrótce-Zabójce-Troli Steinberg”

wtorek, 13 października 2009

Informacje dla nowych graczy

Altdorfer Tagesblat

Czyli Niezależny Nieregularnik Stolicy Imperium
Numer 2

W dzisiejszym numerze garść przydanych informacji dla nowych graczy.

Po pierwsze i najważniejsze: co to jest RPG?

Duuużo by pisać. Polecam linka: http://www.smerf.fero.pl/?page_id=25 


Wcześniej już pisałem gdzie znaleźć informacje o Starym Świecie (tak nazywa się kawałek świata, w którym gramy). Przed pierwszą sesją dobrze będzie zastanowić się nad postacią, jaką chciałoby się w grze odegrać. W tym celu należy zadać sobie parę pytań:

1. Jakiej jest rasy?

Mamy do wyboru:

  • człowieka,
  • elfa,
  • półelfa,
  • krasnoluda,
  • halfinga, czyli niziołka,
  • gnoma.

Na początek polecam ludzi - łatwiej się wczuć i ogólnie mają ciapkę lepiej w świecie rządzonym przez ludzi - a trzeba powiedzieć, ze to świat mocno ksenofobiczny i oddalony od poprawności politycznej ;)

2. Po drugie - klasa postaci. Do wyboru między innymi:

  • Akolita (przyszły kapłan),
  • Banita,
  • Berserker z Norski,
  • Chłop,
  • Ciura Obozowa,
  • Cyrkowiec,
  • Cyrulik,
  • Fanatyk,
  • Flisak,
  • Giermek,
  • Gladiator,
  • Goniec,
  • Górnik,
  • Guślarz,
  • Hiena Cmentarna,
  • Kanciarz,
  • Kozak kislevski,
  • Leśnik,
  • Łowca,
  • Łowca nagród,
  • Mieszczanin,
  • Mytnik,
  • Najemnik,
  • Ochotnik,
  • Ochroniarz,
  • Oprych,
  • Paź,
  • Podżegacz,
  • Porywacz Zwłok,
  • Posłaniec,
  • Przemytnik,
  • Przepatrywacz,
  • Przewożnik,
  • Rybak,
  • Rzecznik Rodu,
  • Rzemieślnik,
  • Rzezimieszek,
  • Skryba,
  • Sługa,
  • Strażnik,
  • Strażnik dróg,
  • Strażnik pól,
  • Strażnik więzienny,
  • Szczurołap,
  • Szermierz estalijski,
  • Szlachcic,
  • Śmieciarz,
  • Tarczownik,
  • Uczeń czarodzieja,
  • Węglarz,
  • Włóczykij,
  • Wojownik klanowy,
  • Woźnica,
  • Zabójca trolli (tylko dla krasnoludów),
  • Zarządca,
  • Złodziej,
  • Żak,
  • Żeglarz,
  • Żołnierz.

3. Historia postaci

Co właściwie napisać w historii postaci? Pokrótce - kim jesteś, gdzie się wychowałeś, co robiłeś zanim ruszyłeś w świat szukać przygód, kim byli Twoi przyjaciele, wrogowie, osoby, na których życiu odcisnąłeś swoje piętno :). Może rodzic jest kimś ważnym? Może nadepnął na odcisk komuś ważnemu? Może masz jakiegoś mentora? Jaki postać ma charakter? Może ma jakieś tiki nerwowe? Wszystko jest możliwe. I to naprawdę wszystko - w jednej z najbardziej udanych kampanii, w jakie grałem, jeden z graczy był bogiem, który zstąpił na ziemię. Wbrew pozorom nie zepsuło to gry - wiązały go pewne ograniczenia, miał wrogów. Wszystko jest do dogadania ;).

Ile tego napisać? Na tyle, na ile masz ochotę. Nie ma złej historii postaci. Chciałem tu wrzucić jakąś swoją starą historię postaci na wzór, ale jedyne co mam na dysku na tym kompie, to historia mojej postaci do Gry Wampir: Maskarada. Jedyne 18kb czystego tekstu. Trochę dużo, poszukam czegoś mniejszego ;P.

W następnym odcinku - dwa słowa o mechanice.

Altdorfer Tagesblat
Czyli Niezależny Nieregularnik Stolicy Imperium
Numer 1


O co cho?

Witamy w pierwszym numerze Altdorfer Tagesblat, czyli NNSI. Celem redakcji niniejszego pisma jest dostarczenie Wam, drodzy czytelnicy, najświeższych wiadomości, najpikantniejszych ploteczek i kolejnych odcinków powieści w odcinkach pt. "Wewnętrzny Wróg". No i oczywiście paru starannie wybranych reklamach naprawdę dobrych i sprawdzonych produktów, które pozwolą nam utrzymać dotychczasową, darmową postać Nieregularnika.

Konkurs! Konkurs!

Tak! Po długich negocjacjach specjalnego wysłannika naszego czasopisma z przedstawicielem tzw. Grupy Trzymającej Podręcznik Mistrza Gry i Władzę udało nam się uzyskać promesę na nagrody do pierwszego konkursu w historii Altdorfer Tagesblat.
Autor najciekawszej historii postaci nadesłanej przed pierwszą sesją - której termin na razie jest jeszcze do ustalenia, ale na pewno powiadomimy o nim na łamach naszego pisma - otrzyma dodatkową nagrodę w wysokości 400 PD!! Za drugie miejsce przewidujemy 300 PD, a za nadesłanie w ogóle historii postaci przed pierwszą sesją - gwarantowane 200PD. 

Co nowego w Imperium?

- Bandyci znowu atakują! Na drodze prowadzącej do Altdorfu w ubiegłym tygodniu zniknął dyliżans. Podobno gildia kupców zaczęła naciskać na Strażników Dróg, aby posłali tam dodatkowe patrole.
- Evelyn von Apltraum, 6te i najmłodsza córka TEJ Wielkiej Hrabini Ludmily von Alptraum, elektorki z Averlandu, która od wiosny bawi w stolicy ze swoją świtą, ponownie stała się bohaterką skandalu obyczajowego, gdy widziano ją robiącą rzeczy doprawdy nieprzyzwoite w prywatnej loży Teatru Miejskiego z pewnym znanym w niektórych kręgach z reputacji strasznego kobieciarza bardem Abelardem von B.
- Miłościwie nam panujący imperator Karl Franz odwiedził Imperialną Szkołę Artylerii w Nuln i wyraził zadowolenie z postępu prac nad nowym modelem czołgu parowego. Z rzeczy całkiem zaskakujących, podczas wizyty cesarza nie nie wybuchło ani spłonęło na terenie szkoły, co oznacza, że jest to pierwszy taki przypadek od 5 lat. Płacz i płać Heinrichu Knopp, mój bukmacherze!!

Ogłoszenia parafialne, czyli słowo na niedzielę od MG

Za pośrednictwem niniejszego neewslettera mam nadzieję w miarę regularnie podtrzymywać klimat kampanii, dostarczać wiadomości ze świata gry i przypominać, co działo się na ostatnich sesjach.
Myślę też nad prowadzeniem tego w formie bloga, jeśli taka forma - w dobie powszechności rss`u - bardziej by Wam odpowiadała.
Zapraszam też do wypowiedzenia się - do mnie na priv, lub ogólnie w tym wątku - na co macie największą ochotę na sesji:
- radosny hasck`n`slash,
- h`n`s z większą dozą fabuły,
- przewaga polityki i machinacji,
- trochę tego trochę tamtego.
I jeszcze dwa słowa o mojej wizji prowadzenia. Po pierwsze - i to już wcześniej ustalaliśmy, jestem przeciwnikiem losowania profesji początkowej, czyli wybieramy taką postać, na jaką mamy ochotę. Jednocześnie zwracam się z uprzejmą prośbą o nie tworzenie postaci, które - z charakteru - opisałbym jako ostatni sk...syn. Mój styl prowadzenia zakłada drużynę mniej więcej dobrą/ew. neutralną. Oczywiście nie mogę i nie chcę nikomu narzucać postaci, ale po prostu ostrzegam. Co do zasady jestem zagorzałym przeciwnikiem zabijania postaci graczy, ale wychodzę z założenia, że świat reaguje na spotkanych ludzi. I jeśli ci konsekwentnie okazują się bardzo niesympatyczni dla otoczona, ich szanse na obudzenie się pewnego ranka ze sztyletem między żebrami zaczynają rosnąć ;P.